Przed wojną była popularnym celem niedzielnych wycieczek paczkowian. W tamtejszej karczmie działającej przy schronisku turystycznym serwowano słynne na całą okolicę soki z jagód. Regularnie odwiedzał ją niemiecki poeta Paul Keller.
Przed wojną była popularnym celem niedzielnych wycieczek paczkowian. W tamtejszej karczmie działającej przy schronisku turystycznym serwowano słynne na całą okolicę soki z jagód. Regularnie odwiedzał ją niemiecki poeta Paul Keller.
W latach 80-tych stanowiła miejsce konspiracyjnych spotkań polskich i czeskich działaczy antykomunistycznych z Jackiem Kuroniem i Vaclavem Havlem na czele.
Mowa oczywiście o Borówkowej – szczycie na granicy polsko-czeskiej (900 m n.p.m.), położonym w Górach Złotych i dominującym w panoramie, którą możemy podziwiać za naszymi oknami.
To urokliwe miejsce leży zaledwie kilkanaście kilometrów od naszej gminy i historycznie jest z nią bardzo mocno związane. Północno-wschodnie zbocza góry podarował miastu Paczków w 1420 r. biskup wrocławski Konrad. Od tej pory zaczęto je nazywać Paczkowskim Lasem.
Po osiemnastowiecznych wojnach śląskich, mający blisko 2 tys. hektarów las, pozostał we władaniu austriackich Habsburgów, miasto zaś zostało wcielone do terytorium Prus. Mimo to kontynuowano jego gospodarczą eksploatację. Podobnie było w okresie międzywojennym. Wówczas dochód z lasu stanowił 25% całkowitych miejskich dochodów i główne zaplecze surowcowe dla paczkowskich zakładów meblowych i zapałczanych.
Tuż po zakończeniu II wojny światowej nowe – polskie władze rozpoczęły starania o odzyskanie lasu. Wiosną 1947 r. paczkowska Miejska Rada Narodowa skierowała w tej sprawie pismo do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Nieco później do sprawy włączyły się władze powiatowe z Nysy, a w 1948 r. wojewoda śląsko-dąbrowski Aleksander Zawadzki (ten, którego imię nosi, choć nie bez kontrowersji, jedna z paczkowskich ulic). W sprawozdaniu o sytuacji gospodarczej Paczkowa złożonym do Ministerstwa Ziem Odzyskanych wspominał on o prawach miasta do lasu, zauważając, że jego odzyskanie pozwoliłoby ożywić cały lokalny przemysł oparty na pozostawionych przez Niemców zakładach przemysłu drzewnego.
W czasie rozmów na temat korekt granicznych z Czechosłowacją polska strona naciskała na udzielenie miastu prawa do eksploatacji lasu, w zamian obiecując spełnienie roszczeń Czechów w rejonie Kudowy-Zdrój. Ostatecznie jednak starania spełzły na niczym i w 1949 r. zarówno pretensje polskie jak i czechosłowackie wygasły. Strona polska uznała, że korzystanie z lasu paczkowskiego byłoby bezcelowe ze względu na utrudnienia graniczne oraz międzynarodowe umowy o obrocie drewnem. Sprawa powróciła ponownie na początku minionej dekady, jednak bardziej jako medialna sensacyjka niż poważna kwestia z realną szansą na sukces. Dziś prawa Czechów do lasu już nikt nie próbuje kwestionować, a szanse na jego odzyskanie są niemal równe zeru.
Wraz wejściem obu krajów do Strefy Schengen na terenach wokół Borówkowej Góry odnotowuje się znaczące zwiększenie ruchu turystycznego. W 2006 roku na górującym nad Paczkowskim Lasem szczycie wybudowano wieżę widokową, z której turyści podziwiają wspaniałą panoramę Przedgórza Paczkowskiego. Przy dobrej pogodzie zobaczyć można nawet oddaloną o 100 km Górę Świętej Anny.
Właśnie nadarza się doskonała okazja, by odwiedzić to niezwykłe miejsce, spojrzeć na Paczków z nieco innej perspektywy i obejrzeć jego piękne okolice przy dźwiękach muzyki z wysokiej półki.
W najbliższy czwartek 28 lipca, o godz. 16.00 na szczycie rozpocznie się koncert muzyki operowej pt. „Muzyczne spotkanie na Górze Borówkowej”, odbywający się w ramach 9. Lądeckiego Lata Muzycznego.
W programie zaplanowano występ Renaty Drozd (sopran), Aliny Urbańczyk-Mróz (sopran), Pawła Brożka (tenor), Witolda Wrony (tenor), Ewy Jabłczyńskiej i Dariusza Kupińskiego (duet gitarowy).
Na Górę Borówkową najwygodniej dotrzeć zostawiając samochód na Przełęczy Lądeckiej, w miejscu gdzie do niedawna funkcjonowało pieszo-rowerowe przejście graniczne i dalej dobrze oznakowanym zielonym szlakiem. Dróg prowadzących na Borówkową jest jednak znacznie więcej i każda z nich warta jest przejścia.
foto. A. Sowa
{loadposition adsense1}