W miniony wtorek przed Sądem Rejonowym w Nysie odbyła się kolejna rozprawa przeciwko Bogdanowi Wyczałkowskiemu w sprawie wpisów internetowych sprzed roku. Burmistrz Paczkowa nie przyznał się do winy, a po rozprawie sugerował, że za komentarzami mógł stać ktoś trzeci.
W miniony wtorek przed Sądem Rejonowym w Nysie odbyła się kolejna rozprawa przeciwko Bogdanowi Wyczałkowskiemu w sprawie wpisów internetowych sprzed roku. Burmistrz Paczkowa nie przyznał się do winy, a po rozprawie sugerował, że za komentarzami mógł stać ktoś trzeci.
Przypomnijmy, że tuż przed wyborami samorządowymi pod jednym z artykułów na Paczkow24.pl pojawiły się komentarze sugerujące, że Artur Rolka, kandydat na burmistrza, przyjmował łapówki podczas gdy był zatrudniony w Starostwie Powiatowym, za co rzekomo miał zostać zwolniony z pracy. Rolka uznał, że wpisy mają na celu zdyskredytowanie jego osoby i są elementem „czarnej kampanii” przeciwko niemu tuż przed wyborami. Złożył więc na policji zawiadomienie o zniesławieniu i zwrócił się o ustalenie kto jest autorem komentarzy. TP S.A. na wniosek policji odpowiedziała, że właścicielem sieci, z której łączono się z Internetem dokonując wpisów, jest Bogdan Wyczałkowski. Sprawa znalazła finał w sądzie.
„Nie spotykaliśmy się u Wyczałkowskiego”
Podczas poprzedniej rozprawy burmistrz powiedział, że w czasie kiedy komentarze zostały dodane, w jego mieszkaniu działał sztab wyborczy i do późnych godzin nocnych siadywało tam kilka osób, a do routera mogło być podłączonych kilka różnych komputerów. Burmistrz nie był jednak w stanie wymienić nazwisk tych osób. Sąd zobowiązał oskarżonego, aby w ciągu tygodnia dostarczył na piśmie listę członków sztabu wyborczego, którzy w dniach 16 i 17 listopada 2010 r. znajdowali się w jego mieszkaniu. Na złożonej przez Wyczałkowskiego liście znaleźli się wiceburmistrz Grzegorz Jasiok, radny Eugeniusz Mikołajczak oraz Piotr Stachura, pracownik ds. promocji w Urzędzie Miejskim w Paczkowie.
Wszyscy trzej stanęli w miniony wtorek przed sądem w charakterze świadków. Wbrew temu, co mówił wcześniej burmistrz, podczas składania zeznań żaden z członków nieformalnego sztabu Wyczałkowskiego nie przypominał sobie, żeby do spotkań w jego domu dochodziło przed pierwszą turą, bo jak stwierdził radny Eugeniusz Mikołajczak, każdy był pewnien zwycięstwa.
Wszyscy trzej zaprzeczyli też, jakoby to oni mieli napisać obraźliwe komentarze, żaden nie wiedział rónież kto mógł tego dokonać. Radny Mikołajczak stwierdził nawet, że sam słabo zna się na Internecie i nie posiada komputera przenośnego. Na podstawie zeznań przesłuchanych członków sztabu Wyczałkowskiego nie udało się też ustalić czy burmistrz miał służbowy komputer. Wiceburmistrz Grzegorz Jasiok stwierdził, że nie, a Piotr Stachura, że tak. Ze strony oskarżycieli pojawiły się również pewne wątpliwości, dotyczące roli Eugeniusza Mikołajczaka, który w czasie gdy sprawa została zgłoszona na policję pracował jeszcze jako czynny funkcjonariusz Komisariatu w Paczkowie.
Doszło do prowokacji?
Podczas rozprawy adwokat burmistrza, Andrzej Płaza, dawny obrońca m.in. Jerzego Szteligi, polityka SLD oskarżonego o korupcję, który bronił też w SLD-owskich urzędników w głośnej aferze ratuszowej w Opolu, pytał świadków, czy istniała możliwość przeprowadzenia prowokacji i czy ktoś mógł połączyć się z Internetem burmistrza z ulicy, żeby podszyć się pod niego.
Grzegorz Jasiok stwierdził, że od strony technicznej istniała taka możliwość oraz że przeprowadzał z Piotrem Stachurą eksperyment, w czasie którego udało im się połączyć z siecią Wyczałkowskiego sprzed jego domu. Jasiok nie wykluczył też, że mogło dojść do prowokacji.
Dlaczego Wyczałkowski nie zabezpieczył swojej sieci hasłem jak robi to każdy rozsądny użytkownik Internetu? Wówczas nikt nie mógłby, jak sugerowano, połączyć się z jego routerem z ulicy. Na tak postawione przez prasę pytanie burmistrz Paczkowa miał podobno odpowiedzieć, że nie zamyka nawet drzwi w samochodzie, bo… nie boi się złodziei.
Szukanie jelenia?
Obrońca Wyczałkowskiego pytał również komu w czasie wyborów sprzyjał portal Paczkow24.pl i czy strona była wykorzystywana do walki wyborczej. Zarówno Jasiok jak i Stachura mówili, że strona znana jest z opozycyjnego charakteru oraz że ze względu na anonimowość prowadzona tam dyskusja jest, jak stwierdził ten drugi, “wybitnie antyburmistrzowska”.
Obrońca Wyczałkowskiego pytał też Stachurę czy istniała możliwość podszycia się pod IP należące do burmistrza. Stachura odpowiedział, że administrator portalu Paczkow24.pl mógł zidentyfikować, że dane IP należy do Wyczałkowskiego, ponieważ, jak stwierdził, wymieniał z nim korespondencję mailową, “jeszcze kiedy portal pełnił funkcję informacyjną, a nie polityczną”. Choć nikt nie powiedział tego wprost, to zarówno pytania obrońcy Wyczałkowskiego, jak i odpowiedzi świadka mogły zmierzać w kierunku zasugerowania, że za feralnym komentarzem stoi administrator portalu.
Ktoś tu kłamie
Okazuje się jednak, że stwierdzenie Stachury (osoby podległej służbowo wobec Wyczałkowskiego) odnośnie korespondencji mailowej jest całkowicie niezgodne z prawdą. Owszem, redakcja portalu bardzo często kierowała różnego rodzaju pytania do władz, w tym do burmistrza, jednak na wszystkie zawsze odpowiadał wiceburmistrz Grzegorz Jasiok lub sam Stachura, nigdy zaś Wyczałkowski osobiście. Administrator nie miał więc możliwości ustalenia jego IP.
Pytania zadawane przez obrońcę burmistrza oraz wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują jednak na to, że Wyczałkowski będzie starał się udowodnić, że komentarze pod adresem Rolki zostały napisane przez kogoś, kto połączył się z jego Internetem z ulicy lub wręcz zostały spreparowane.
Taką taktykę zdaje się także potwierdzać wypowiedź Wyczałkowskiego, który już po rozprawie, w rozmowie z Radiem Opole powiedział, że “ktoś nie do końca mówi prawdę”, ale jak stwierdził “to nie jest Artur, jest osoba trzecia”. Rzeczywiście, trzeba przyznać, że ktoś istotnie rozmija się z prawdą. Pytanie brzmi: kto? W ustaleniu tego kto kłamie pomoże być może biegły informatyk, który zostanie powołany, by odpowiedzieć na szereg istotnych pytań. Miejmy nadzieję, że sprawiedliwości stanie się zadość.
foto: sxc.hu